powoli zaczynam mieć dosyć tej budowy. Dzisiaj dzień rozpoczął się tak:
1.telefon - dzwoni Pan, który spieprzył tynki i mówi, że chce się do końca rozliczyć za tynki. Mówię mu, że miał je poprawić w bardzo wielu miejscach i od tygodnia milczy a teraz dzwoni po pieniądze? Powiedział, że wjedzie i zrobi poprawki. Ja mu na to, że jak do końca tygodnia się nie wyrobi to zlecę to komuś innemu na jego koszt. Facet ciężko zdziwiony...
2.drugi telefon hydraulik - pracownikowi wie pani temu z długim nosem umarła matka i nie będzie ich bo są na pogrzebie. W tym tygodni wszystko na pewno skończą bo od poniedziałku zaczynają robotę we Wrocławiu (wyrazy współczucia dla tych z Wrocławia co mają mojego hydraulika). Mój komentaż Przez cały tydzień udało się moim hydraulikom podłączyć szambo, oczywiście bez zasypywania, bo to już za ciężka robota, przez drugi tydzień udało im się zrobić dziurę w drzwiach do kotłowni bo piec był za duży i nie wchodził. Naprawdę ktoś wierzy, że zrobią w tym tygodniu całą kotłownię w obu budynkach?
3.Trzeci telefon to SMS od panów co robią wykończeniówkę, że samochód się popsuł i dzisiaj nie przyjadą.
Więcej ekip nie ma aktualnie na budowie więc więcej nikt nie zadzwonił. Powiedzcie mi co ja mam z tą bandą zrobić?