Dzień porządków
Ktoś mi kiedyś powiedział, że na budowie póki są pieniądze po mojej stronie nie ma czym się denerwować. Postanowiłam wykorzystać ten atut szczególnie na moich hydraulikach, których oczywiście dzisiaj znowu nie było, bo wczoraj był jakiś pogrzeb, dzisiaj jakaś maszyna nawaliła. Ich argumenty już na mnie nie działają. Zadzwoniłam do Pana Piotrusia i powiedziałam : w piątek po południu przyjeżdżam na budowę i Panowie hydraulicy zdają klucze, bez względu na stopień zaawansowania prac. Powiedziałam, że od poniedziałku wchodzi nowy hydraulik a oni są zwolnieni i nie dostaną ani złotówki, bo właściwie nie wiem czy ich 3-miesięczne prace mają jakiś rezultat w postaci np.ciepła w domu lub wody. Pan Piotruś bardzo się przepraszył i powiedział, że do piątku mam wszystko skończone, ruszają od jutra pełną parą. UWAGA!!! Dzwoni za 10 minut i pyta czy ten ostateczny termin może być do niedzieli i będą pracowali dzień i noc:) jakiś koszmar nie sądzicie?
Tynkarzom też dałam do piątku ostateczny termin na oddanie tynków w stanie zadawalającym i jak nie to za resztę pieniędzy tj.3500 zł, które mieli jeszcze dostać (razy dwa domy=7000 zł.) każę zrobić poprawki ekipie od wykończeniówki.
UFFFF!!!! mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie.