Tynki
Mam chyba "szczęście" do wyboru ekip, o hydrauliku już pisałam:) teraz mam tynkarzy jeszcze większe ślimaki. Rozpoczęli tynkowanie mojego domu 16 sierpnia, dzisiaj jest 10 września i jeszcze nie skończyli. Widać już koniec tych wypocin, ale musicie przyznać że mam świętą cierpliwość. Najbardziej mnie zastanawia jaki zysk oni mają z tych tynków skoro 4 osoby cały miesiąc robią tynki i z materiałem mam im zapłacić 8500 zł. Wychodzi na to, że się u mnie uczą:) Ta sama firma robiła mi posadzki i byłam bardzo zadowolona więc wzięłam ich do robienia tynków no i klapa. Od ponad tygodnia poprawiają swoje własne błędy, na przykład położyli tynk na taśmę dylatacyjną od posadzek zamiast ją wyciąć itp.
No i jeszcze muszą wrócić hydraulicy aby zrobić kotłownię, ci to dopiero mi wejdą za skórę. Już zaczynają:) Umówił się ze mną w czwartek, że wynajmę koparkę do wykopów pod szambo i wodę. W środę potwierdziłam czwartkowy termin z hydraulikiem, że koparka jest umówiona, wszystko im pasowało, a w czwartek rano mi zadzwonił, że mam koparkę przemówić na poniedziałek, bo mają pilną awarię. Tym razem było tego za wiele i nie zgodziłam się, powiedziałam, że albo przyjadą w czwartek jak będzie koparka, albo sobie ją wynajmą na własny koszt lub będą kopać ręcznie. O dziwo - podziałało i w czwartek o wyznaczonej godzinie stawił się mój ulubiony hydraulik i określił się co do wykopów. Mają przyjechać do pracy w poniedziałek, aż sama jestem ciekawa co im wypadnie tym razem:)