Grzebiemy się:)
U nas wszystko jakoś zwolniło tempo. Najpierw hydraulicy, którzy grzebali się na dwóch domkach przez dwa miesiące. Jedyne szczęście tych hydraulików, że byli sympatyczni:) Wiesz Kris z kim mi się kojarzy mój główny hydraulik - miś koala. On czego bym nie chciała to zawsze był na tak tylko czas jaki mu to zajmowało był obłędny:). Teraz zalewają posadzki w drugim domu i oczywiście znowu pod górkę bo popsuła się maszyna i poszła do naprawy. To jeszcze nie koniec udziwnień, bo na dzisiaj byli umówieni tynkarze na pierwszy domek i oczywiście nie przyjechali. Na dodatek nikt nie wie kiedy wogóle znajdą czas aby rozpocząć tynki. Mam ochotę wyć do księżyca:) Jestem po prostu tym wszystkim zmęczona. Na szczęście od przyszłego tygodnia mam urlop i jadę na kilka dni pożeglować na Mazury:)